www.gadki.lublin.pl www.gadki.lublin.pl/aktualnosci www.gadki.lublin.pl/encyklopedia www.gadki.lublin.pl//gadki www.gadki.lublin.pl/pfm www.gadki.lublin.pl/aktualnosci wersja polska
english version
wersja polska
english version
 
 
A B C D E F G H I J K L Ł M  


Sutaras (LT)
Troitsa (BY)
Drewo (UA)
Stary Olsa (BY) Perkałaba (UA)
Atalyja (LT)
Jar (BY)


Griezyne (LT)
Menuo Juodaragis (LT)
Suklegos (LT)
Szeszory (UA)


Muzyczny folklor Polesia Białoruskiego
Tradycyjne pieśni litewskie - wprowadzenie
Karpaty, muzyka tradycyjna i współczesna młodzież

N O P R Q S T U V W X Y Z Ź ¯

 

Karpaty, muzyka tradycyjna i współczesna młodzież
Myrosława Haniuszkina
Tłumaczyła Nina Odulińska


Popularność world music i pierwotnego folkloru stale wzrasta. W tym ogólnoświatowym procesie Ukraina nie jest wyjątkiem, jednak jeszcze do niedawna zainteresowana tematem audytoria ukraińska nie miała swoich imprez etno. Obecnie sytuacja zmienia się błyskawicznie, co roku powstają nowe festiwale. Jako pierwszy, w 2003 roku, pojawił się festiwal muzyki etnicznej i land-artu "Szeszory".

SZARE GÓRY TO NIE MIASTO

Już trzy lata w karpackiej wsi Szeszory odbywa się międzynarodowy festiwal muzyki etnicznej i land-artu "Szeszory". To daleko od wielkich miast, wśród rozkosznej zieleni Karpat, na brzegu rwącej górskiej rzeki, blisko natury, częścią której czuł się człowiek, gdy zaczynał tworzyć muzykę.
Od samego początku "Szeszory" gromadzą na jednej scenie muzyków ludowych i współczesne zespoły folklorystyczne, prezentujące autentyczny folklor oraz różnorodne jego przejawy we współczesnej kulturze muzycznej. Koncepcja festiwalu opiera się na zapraszaniu zespołów ludowych, których muzyka jest energetyczna i ucieka przed artystyczną amatorszczyzną. Do tradycji "Szeszorów" należą występy zespołów z Polesia i Karpat, bo przecież właśnie na tych terenach muzyka ludowa zachowała się najpiękniej.
Bardzo oczekiwanym gościem na festiwalu jest zawsze rodzinny zespół Tafijczuków z Przykarpacia - wiejski kowal Mychajło Tafijczuk stworzył go wraz ze swoimi dziećmi. Jak sam mówi, nie widzi życia bez muzyki. On nie tylko gra na wszystkich możliwych huculskich instrumentach, ale i sam je buduje. Swoje pierwsze skrzypce zrobił w wieku 6 lat.
Oprócz autentycznego folkloru na "Szeszorach" można zobaczyć też najróżniejsze wariacje na temat world music, od etnojazzu do etnopunku. Komuś takie połączenie może się wydać niezbyt mądre, a komuś przeciwnie - może się spodobać. Organizatorzy wymyślili "Szeszory" jako eksperyment, każdy może znaleźć tu coś dla siebie. Jednak "Szeszory" to nie tylko muzyka. Ważnym elementem festiwalu jest nowy kierunek w sztuce współczesnej, land-art. Artyści tworzą swoje "obiekty w terenie", z bezpośrednim udziałem natury - środowisko naturalne staje się miejscem i sposobem na wcielenie wizji artystycznych. W lipcu otoczenie "Szeszorów" przekształca się w "galerię pod niebem".

RAZ... DWA... TRZY...

Połączenie muzyki etnicznej z land-artem na jednym festiwalu nie jest przypadkowe, bo oba te kierunki opierają się na harmonii człowieka ze światem. A dbałość o środowisko jest podstawową ideą festiwalu. Właśnie pierwsze "Szeszory" (2003) odbyły się w ramach obozu europejskiego "Ekotopia". Była to akcja niewielka, mająca pokazać, że w Karpatach, oprócz cudownej przyrody, przetrwała też kultura, zwłaszcza muzyczna.
Przeważająca liczba zespołów zaproszonych wtedy na festiwal pochodziła z Przykarpacia, od zespołu drymbistów ze wsi Werchnij Jaseniw do wybuchowej "Perkałaby", która gra karpackie ska (tak mówią o sobie sami artyści). Z zagranicy przyjechał tylko jeden rosyjski zespół. Za to publiczność była bardzo międzynarodowa. Przybyli ekolodzy z 40 krajów, nie tylko z Europy, ale też z USA, Meksyku i Nowej Zelandii.
Obecna w Szeszorach niezbyt wielka publiczność ukraińska wybuchała potężnymi dobrymi emocjami. Stało się jasne, że Ukraina potrzebuje swojego festiwalu muzyki etnicznej. To było impulsem do stworzenia już w następnym roku większej akcji, do Ukrainy i Rosji dołączyły Czechy i Polska.
"Szeszory" przeniesiono na dzień św. Kupały, jedno z najbardziej znanych i lubianych świąt tradycyjnych, które z dawien dawna akcentuje związek człowieka z naturą. Festiwal otwierały zespoły ludowe z różnych zakątków Ukrainy. Wigilię Iwana Kupały tradycyjnie zakończyła wielka watra oraz szalejąca ulewa, która jednak nie "podtopiła" reputacji festiwalu. W ciągu następnych dwóch dni publiczność z zachwytem przywitała muzykę z czterech krajów świata.
Wtedy też na festiwalu zadebiutowali artyści, tworząc galerię w terenie. Mogli ją obejrzeć wszyscy, w odróżnieniu od innych imprez land-artowych, zwykle zamkniętych dla osób postronnych. Wśród nowinek festiwalu znalazły się warsztaty z zielarstwa, z gry na dawnych instrumentach huculskich, nauka robienia tradycyjnych lalek szmacianych. Szalona popularność warsztatów była dla organizatorów jedną z największych i jednocześnie najmilszych niespodzianek.
W 2005 roku na "Szeszory" przyjechali goście z siedmiu krajów: Ukrainy Polski, Rosji, Czech, Francji, Mołdawii i Bułgarii. Do ogólnej zabawy dołączyli też miejscowi - właśnie na ich prośbę data festiwalu została przesunięta na 12 lipca - koniec postu. Ciekawostką była tzw. "Nowa Scena", na której grały te zespoły ukraińskie, które pierwszy raz przyjechały do Szeszorów. Wśród nich można było doszukać się nie tylko znanych nazw, ale i całkiem nowych. To najciekawsze owoce naszych poszukiwań w dziedzinie muzyki etno. Eksperyment się udał. Na "Nową Scenę" nikt nie reagował obojętnie, chociaż zespoły tu grające otrzymywały czasem zupełnie skrajne opinie. Na scenie można też było pierwszy raz zobaczyć nie tylko ukraińskie zespoły ludowe, ale też inne grupy etniczne zamieszkałe na terytorium Ukrainy.
A czas wolny pomiędzy słuchaniem muzyki i oglądaniem sztuki publiczność szeszorska wykorzystywała na tańce przy muzyce ludowej. Właśnie tańcom była poświęcona większość warsztatów, z których część powstała zupełnie spontanicznie.

A DALEJ

W przyszłym roku festiwal również się odbędzie. Obecnie można na nim zobaczyć prawie wszystkie liczące się grupy ukraińskie, które sięgają do swoich muzycznych korzeni. Marzenie o zaproszeniu gwiazd world music z innych krajów staje się co raz bardziej realne. Festiwal po trochu nabiera rozgłosu również zagranicą, głównie za sprawą występujących tu muzyków, zachwyconych świeżą przyrodą i żywymi kontaktami (największą sympatią widzów cieszą się miejscowe babcie). W planach jest zaznajomienie szeszorskiej publiczności z zespołami ludowymi innych krajów.
"Szeszory" nie są przedsięwzięciem komercyjnym z potężną reklamą, nie mają też potrzeby takim być. Zainteresowanie twórczością ludową i tym, co z niej wyrasta, jest ogromne. Świadczy o tym choćby fakt, że w ciągu dwóch lat publiczność "Szeszorów" wzrosła 10 razy i teraz liczy prawie 5 tysięcy (stali goście jako wadę festiwalu wskazują właśnie ilość widzów, ale za rok obiecują zabrać do "Szeszorów" jeszcze swoich przyjaciół).
Wielu gości festiwalowych proponuje swoją pomoc w organizacji. Muzycy też nie pozostają obojętni. Przeważająca część zespołów ukraińskich występuje na "Szeszorach" za darmo. W zamian festiwal proponuje im najpotężniejszą i najbardziej oddaną publiczność, której nie odstrasza trudnodostępność Karpat (która pozwoliła na zachowanie się kultury huculskiej), ani też brak komfortowych warunków we wsi. Wielu artystów specjalnie na "Szeszory" przygotowuje nowy program.
Jeszcze jednym potwierdzeniem tego, że kultura ludowa znalazła się obecnie na szczycie popularności, jest szeszorska "moda", która przedstawia sobą często bardzo śmiałe wariacje na temat tradycyjnego stroju ukraińskiego.
Na koniec pragnę przywołać myśli ekspertów na temat stosunku współczesnej młodzieży do folkloru i tradycji. Cieszę się, że należą oni do przyjaciół "Szeszorów".

ZADUMA NAD TEMATEM

Pawło Neczytajło
Prowadzący audycje radiową "Warhan" - jedyną na Ukrainie, która jest poświęcona wyłącznie muzyce etnicznej.
Wokalista zespołu "Propała Hramota".

Obecnie na Ukrainie przeżywamy boom na różnorodne interpretacje muzyki ludowej. Jeśliby na przykład porównać naszą sytuację zaraz po odzyskaniu niepodległości ze współczesną, można łatwo zauważyć zmiany, i to na dobre. Jedno "ale" - dostrzegamy zachwyt masowy, folk grają wszyscy… chociaż to normalne. Boom się skończy, zostanie to, co prawdziwe.
Festiwale etniczne ukazują nam się w dwojaki sposób. To rzeczywiście świetnie, że jest ich coraz więcej, jednak sytuację tę prowokuje obecna linia polityczna. Gdy będą rządzili normalni, mądrzy politycy, będą też festiwale. Nasz problem to niemożność zaproszenia międzynarodowych gwiazd. A to dlatego, że festiwale powstają często z inicjatyw lokalnych, bez odpowiednich funduszy. Ponieważ fala popularności world music na świecie dociera teraz do nas, organizowanie festiwalów muzyki etnicznej prawdopodobnie wkrótce stanie się łatwiejsze. Na antenie ukraińskich radiostacji pojawią się nowe programy o tematyce etnicznej, powstanie radio ukierunkowane tylko na muzykę etno - gdy pojawi się ktoś mądry, rozumiejący mechanizmy rynku.
Jeszcze często spotykam się z sytuacją, gdy organizatorzy festiwalów muzyki etnicznej nie rozróżniają stylów, często mocno naciągają pojęcie folku. Trzeba będzie ustanowić granicę pomiędzy tym, co etniczne, a tym, co nie. Mamy z tym problem. Wszystkich cieszy folk, ale w jednym kotle gotuje się to, co jest w różnym stopniu bliskie tej muzyce. Zmieszanie elementów archaicznych i nowych jest normalne, ale niedobrze, gdy towarzyszą temu zespoły taneczne, jazz, muzyka elektroniczna grana przez muzyków w strojach ludowych.
Bezsprzecznie popularność różnych interpretacji folkloru sprzyja zachowaniu tradycji. Ukraińcy są narodem związanym z ziemią, cały folklor wywodzi się ze wsi. Teraz właśnie na wsi widać przepaść między ludźmi starymi i młodymi, którym folklor jest niepotrzebny. Możliwe, że niewielki krąg elity muzycznej, która czerpie z folkloru, właśnie teraz przywróci go ogółowi. W XIX wieku zachodził proces podobny: ludzie z miasta tłumaczyli, że postać kozaka - Mamaja jest pozytywna, że legendy są dobre, i to oni zbierali je i popularyzowali.

Jewhen Jefremow
Etnomuzykolog, absolwent historii sztuki,
Kierownik artystyczny zespołu "Drewo".

Mam takie wewnętrzne przekonanie, że zainteresowanie folklorem na Ukrainie powoli opada. W środowisku wiejskim młodzież tak samo jak wcześniej nie interesuje się folklorem. Ciągnie ją do popowych form kultury, do zagranicznej muzyki rozrywkowej. Tylko starsze pokolenie odpowiednio odnosi się do dawnych tradycji. Ludzie urodzeni w latach trzydziestych XX wieku na Polesiu ciągle znajdują się w nurcie miejscowej tradycji. Tu mieszczą się konserwatywne ośrodki, w których zachował się starodawny sposób życia. Gdzie indziej ludzi ciekawi bardziej kultura wtórna, zespoły śpiewacze, show...
Na zachodnim i centralnym Polesiu oraz w Karpatach najlepiej zachowały się pieśni ludowe. A mistrzów, którzy budują instrumenty ludowe, spotkać można tylko w górach. Muzyka instrumentalna w innych regionach Ukrainy (Podole, Przydniprowie, lewy brzeg Dniepru) praktycznie wyginęła około 30 lat temu.
Wydaje mi się, że wcześniej środowisko inteligenckie w miastach bardziej interesowało się folklorem, który przypominał o korzeniach. Teraz zauważam tendencje do zainteresowania nie folklorem, a przekładem muzyki tradycyjnej na język kultury współczesnej, pop-kultury, rocka… Wiele lat nie rozumiałem idei ludowych zespołów śpiewaczych, wytworów socjalizmu, ale później uświadomiłem sobie, że i ten gatunek ma swoich odbiorców, którym też się coś należy. Współczesne wariacje na temat również mają prawo bytu.
Teoretycznie można zainteresować młodzież swoimi korzeniami dzięki różnym formom pochodnym. Folklor w pierwotnym wyglądzie, bez obróbek, też może zaciekawić - tych najmądrzejszych. Ale wielkich nadziei nie mam. Gdy wykładałem w Instytucie Kultury, cały czas mówiono mi: wspierajmy chór, to młodzież sama trafi na prawdziwy folklor. Ale tak się nie stało - kultura zespołu ludowego to nie ten most, który wiedzie ludzi do prawdy. Formy współczesne są tylko adaptacjami, tworzą nowy gatunek i nowe zjawisko.
Myślę, że rozwiązanie problemu zależy od podwyższenia poziomu intelektualnego. Wszystko zaczyna się od maleńkości, gdy pokazuje się dziecku, że istnieją nie tylko prymitywne piosenki przy choince. Trzeba wyjaśnić dziecku, że miejsce jego narodzin to tylko mała plamka na mapie kultury… Należy nauczyć dziecko chęci poznawania, aby w przyszłości wyszło poza granice popularnych rytmów.

Myrosława Haniuszkina
Tłumaczyła Nina Odulińska

 

www.gadki.lublin.pl   do góry
wstecz