Gadki z Chatki

Gadki z Chatki nr 66
grudzień 2006
Relacje

Ruchliwe skrzyżowanie

Piotr Piegat

W połowie września, w wielkim namiocie koncertowym ustawionym w centrum Warszawy, tuż obok szpiczastego gmachu zwanego Pałacem Kultury i Nauki, miało miejsce wyjątkowe muzyczne skrzyżowanie wielu kultur i tradycji. Festiwal Warszawski "Skrzyżowanie Kultur", to druga już edycja imprezy poświęconej kulturze, muzyce, sztuce teatralnej, filmowej i literaturze z różnych stron świata. A przyznać trzeba, że było to niezwykle ekscytujące, ruchliwe i wielopoziomowe skrzyżowanie. Festiwal trwał dziewięć dni, od 10 do 17 września. Muzycznie zaczął się jak filmy Hitchcocka - od razu od mocnego uderzenia. Później napięcie już tylko rosło.

Jako pierwsze na kulturowym skrzyżowaniu zaprezentowały się światowej sławy gwiazdy z Bałkanów. Na początku odbyło się niezwykłe Misterium Głosów Bułgarskich. Na festiwalowej scenie zagościł żeński chór Le Mystere Des Voix Bulgares, wykonujący na głosy tradycyjne, ludowe pieśni bułgarskie. Znany i występujący na całym świecie chór Bułgarek, to prawdziwe, wielobarwne spektrum głosów. Proszę wyobrazić sobie śpiew a cappella, w wielu odcieniach i tonacjach, na dwadzieścia trzy, mocno brzmiące i pięknie zestrojone głosy. Śpiewaczki, młodsze i starsze panie, w kolorowych ludowych strojach bułgarskich, oczarowały pieśniami wypełniających namiot słuchaczy. Niesamowite, jak poprzez mistyczny śpiew da się wyrazić, a jednocześnie wyzwolić u słuchaczy, głębokie uczucia - od smutku i cierpienia, do ekstatycznej radości. To naprawdę niezwykła, wysublimowana forma wokalnej ekspresji.

Boban Marković Orkestar fot.: Anna Piegat

Z tego magicznego misterium wyrwała wszystkich dopiero eksplozja bałkańskiego żywiołu. Boban Marković Orkestar to znakomita formacja, znana choćby z muzyki nagranej do filmów Emira Kusturicy ("Underground", "Arizona Dream", "Czarny kot, biały kot"). Cygańska orkiestra dęta z południowej Serbii jest fascynującym 12-osobowym big bandem (4 trąbki, 4 bałkańskie tuby, bębny i zestawy perkusyjne), który - zanim jeszcze na dobre rozpoczął swój występ, urodą i sceniczną charyzmą podbił serca licznie zgromadzonych fanek muzyki bałkańskiej. Prawdziwą furorę na widowni robił młody, utalentowany trębacz-solista, "piękny Marko" (syn lidera), a i pozostali muzycy, ubrani w idealnie białe stroje, ze swymi "złotymi" instrumentami, nie pozwalali pozostawać obojętnym na swoje "wyczyny". Temperaturę o kilka stopni podniosły energetyczne, bałkańskie rytmy, dzikie, dęciarskie galopady, wsparte transowymi uderzeniami bębnów i werbli oraz gorące solówki na trąbki. Absolutnie porywający jazz and roll (albo jak wolą niektórzy, turbo-folk)! Co żwawsi widzowie puścili się w taniec pod sceną, a prawdziwą eksplozję radości wywołała "Bubamara", czyli super przebój z filmu "Czarny kot, biały kot", zaśpiewany przez Bobana Markovicia. Jednak największą owację wzbudził nieśmiertelny, zagrany w rytmie speed, kultowy już "Kalashnikov" Gorana Bregovicia. Deski podłogi jednak wytrzymały jakoś te mocne, rytmiczne przytupywania i podskoki.

Drugiego dnia festiwalu udaliśmy się w muzyczną podróż na Bursztynowy Szlak. Na scenie miało miejsce skrzyżowanie muzycznych kultur i dawnych tradycji ludowych krajów bałtyckich (Łotwy, Litwy) i słowiańskich (Białorusi i Ukrainy). Koncert rozpoczęła łotewska grupa Au?i z Rygi, grająca muzykę dawną, z wyraźnymi wpływami celtyckimi i bojowymi rytmami rodem ze średniowiecznego pola bitewnego. Grający na tradycyjnych dudach, wielkich bębnach i werblach muzycy, zachęcili publikę do rytmicznego klaskania i przytupywania. To była duża dawka rycerskiej mocy!

Pogańskie rytuały i pradawne korzenie litewskiej kultury zaprezentowała kameralna grupa Kulgrinda z Wilna. Odziani w średniowieczne stroje artyści śpiewali na głosy, grali, tańczyli i wznosili transowe modły na cześć Peruna i innych pogańskich bogów. Karpatiany z Kijowa, to z kolei bogata tradycja ukraińskiego śpiewu i muzyczne połączenie dawnych ludowych melodii i piosenek ze współczesnością.

Najciekawsze tego dnia okazało się (jak już nie pierwszy raz) białoruskie Ethno Trio Troitsa z Mińska, czyli dobrze już znana folkowej publiczności grupa "szamana" Iwana Kirczuka. Białoruskie pieśni wykonywane w archaicznych technikach wokalnych, zespół ubarwia muzyką, ze sporą dawką współczesnych aranżacji. Im wyraźnie służy duża scena, przestrzeń, dobre nagłośnienie. Trzech muzyków, akustyczne instrumenty, a tyle mocy i energii! Słowiańsko-szamański trans w najlepszym wydaniu. A tym razem także pełna radości, entuzjastyczna zabawa dużej grupy Białorusinów z narodowymi flagami.

14 września przez festiwalowe skrzyżowanie przerzucony został wielokulturowy, muzyczny most. "Most nad Uralem" to zupełnie unikalny projekt, którego ideą stało się spotkanie muzyków z różnych krajów i kontynentów. Spotkanie trafnie nazwane "zderzeniem kultur". I faktycznie, było to niecodzienne zderzenie, a momentami nawet kolizja. Zderzenie różnych muzycznych temperamentów, odległych sobie dźwięków, głosów i instrumentów. 13. muzyków pochodzących z 8. krajów na 3. kontynentach, stworzyło jedyne w swoim rodzaju, niezwykłe muzyczne widowisko. Niesamowita okazała się zwłaszcza Chyskyyrai - syberyjska szamanka i wokalistka z Jakucji (Republika Sacha). Jej mistyczne przedstawienie: tradycyjny strój szamanki, niezwykły śpiew, odtwarzający odgłosy tajgi i jej mieszkańców, wprowadzał do widowiska tajemniczą atmosferę. Chyskyyrai wywarła na widzach piorunujące wrażenie. Muzycznie wspierał ją Gendos - syberyjski mag z Tuwy oraz dwóch mongolskich muzyków tworzących grupę Altai Khangai. Artyści z dalekiej Azji grali na tradycyjnych instrumentach: marinhoor, doshpulur, igil, dungur i śpiewali gardłowym głosem khoomei. Artystycznej całości dopełniali muzycy i wokaliści z Polski, Czech, USA, Izraela i Anglii. Ten ciekawy projekt to lekko tylko naszkicowana dźwiękowa improwizacja: muzyka awangardowa i jazzowa, mocno osadzona w klimatach etnicznych, szczególnie syberyjskich, szamańskich, hinduskich i słowiańskich. I jak to przy improwizacji, nie obyło się bez niewielkich muzycznych dziur, wybojów i przypadkowych, wokalnych kolizji. Ale i tak, skrzyknięci na tę jedyną okazję artyści, przerzucili duchowy most nad Uralem, łącząc dalekie sobie i odmienne elementy muzyczne i kulturowe. Niewątpliwie było to wydarzenie, które stało się kwintesencją idei festiwalu "Skrzyżowanie Kultur".

Przedostatni dzień festiwalu, to występ największej chyba gwiazdy i z pewnością wielkie, kulturalne wydarzenie. Wydarzenie, bo posłuchać i zobaczyć na żywo autentycznych lautari, cygańskich muzyków z wioski Clejani spod Bukaresztu, to z pewnością rzecz unikalna. Taraf de Haidouks (Rumunia), bo o nich tu mowa, to wielkiej sławy "najszybsza cygańska orkiestra świata". To, jak grają i jak wyglądają na scenie, robi wręcz kolosalne wrażenie. W ich występie nie ma żadnej pozy, gwiazdorstwa, przebieranki, błyskotek czy innej, tak dobrze nam znanej cygańskiej cepelii. Orkiestra Hajduków to autentyk, prosto z cygańskiej wioski. Szczególny podziw budziło dwóch zwłaszcza, ponad siedemdziesięcioletnich muzyków, żwawo śpiewających, grających i poruszających się po scenie. Dwóch skrzypków to prawdziwi wirtuozi instrumentu, a cała reszta orkiestry (w tym trzech akordeonistów) potrafiła nakręcić dynamiczną, pełną energii, muzyczną imprezę. Trzynastu lautari wyglądało przy tym tak, jakby właśnie wyszli na chwilę ze swego domu, do sąsiada, albo do wiejskiego sklepiku. Widowisko i zabawa były naprawdę przednie, masę osób ruszyło w spontaniczny, szalony taniec. Gołym okiem widać było, że muzykom ta wrzawa na widowni i wspólna zabawa sprawia autentyczną radość, a grać mogliby pewnie jeszcze całą noc i następny dzień.

Kulgrinda fot.: Dariusz Anaszko

Koniec koncertu to wielki tumult, wrzask i głośna owacja - nikt nie chciał jeszcze końca imprezy. Co ciekawe, muzycy też nie mieli ochoty finiszować i rozpoczęli rozkręcanie wspólnej zabawy z publicznością w festiwalowym namiocie klubowym. I gdyby tylko organizatorzy szybko i skutecznie jej nie spacyfikowali, pewnie mogłaby tak trwać jeszcze długie, długie godziny. Wszak Cyganie muzykę i zabawę mają we krwi, a i my z pewnością nie chcielibyśmy być gorsi. Tak więc, może następnym razem, jeszcze kiedyś, gdzieś, na jakimś "skrzyżowaniu kultur"... To oczywiście nie wszyscy artyści, którzy wystąpili na festiwalowych scenach. Na "Skrzyżowaniu Kultur" zagrali ponadto tacy znakomici wykonawcy jak: Michael Nyman Band (światowej sławy kompozytor muzyki filmowej), Kiri Te Kanawa (rewelacyjna artystka operowa), Joshua Nelson (zwany księciem muzyki gospel), Pandit Hariprasad Chaurasia (wybitny hinduski flecista) oraz Ross Daly (mistrz śródziemnomorskich instrumentów etnicznych).

Poza tymi koncertami odbyły się też interdyscyplinarne warsztaty muzyczne, w których aktywnie mogli uczestniczyć młodzi muzycy i festiwalowa publiczność. Warsztaty pod muzycznym nadzorem Marii Pomianowskiej prowadzili zaproszeni goście, między innymi zespół Czekad z Iranu (tradycyjna muzyka perska), grupa Ałasz z Tuwy (syberyjskie techniki wokalne), czy formacja Bissap Diara z Burkina Faso (rytmika i afrykańskie pieśni).

I tak oto, zupełnie niespodziewanie, Festiwal Warszawski "Skrzyżowanie Kultur" wpisał się w kalendarz najważniejszych wydarzeń kulturalnych w kraju. Wydarzeń promujących różne formy kultury z całego świata, dający możliwość poznania nowych tożsamości, tradycji i spotkania z etniczną różnorodnością, a przede wszystkim uczący otwartości na tę różnorodność i kulturową odmienność. Miejmy nadzieję, że wpisał się już na stałe.