Gadki z Chatki

Gadki z Chatki nr 37
czerwiec 2001
Wykonawcy

Dziedzictwo zaginionych wsi
Ethno Trio Troitsa

Agnieszka Kościuk

Iwan Kirczuk - Mikołajki Folkowe 1998   fot.: W. SamociukEthno Trio Troitsa z Mińska, stolicy Białorusi, jest zespołem, który w wyjątkowo oryginalny sposób łączy współczesne brzmienie z siłą tradycji ludowej, niczego z niej przy tym nie ujmując. Bogate instrumentarium, gardłowy śpiew, ekspresyjne, a zarazem mistyczne podejście do muzyki, wyróżnia Trojcę spośród innych grup pojawiających się na międzynarodowych festiwalach muzyki inspirowanej folklorem.


Cieszę się, że mamy okazję spotykać się, gdyż Ethno Trio Troitsa nieczęsto bywa w Polsce. Dotychczas byliście tutaj tylko dwa razy – w Lublinie: na „Mikołajkach Folkowych” w 1998 i „Nocy Świętojańskiej” w 2001. Czy od tamtej pory dużo się w waszym zespole zmieniło?

Iwan Kirczuk: Tak, jesteśmy w Polsce po raz drugi. Zawsze składało się tak, że wybierając się na przeróżne festiwale, przez Polskę tylko przejeżdżaliśmy. Jednak z Lublinem zdążyliśmy się już zaprzyjaźnić.

W 1999 roku zmienił się skład zespołu. Moimi nowymi muzykami są Jurij Pawłowskij, grający na perkusji, znany też z grupy Kniaź Myszkin i muzyki awangardowej, oraz Jurij Dmitrijew, który kiedyś był moim studentem, a teraz studiuje w klasie gitary u znanego na Białorusi Władimira Ugolnika. Zmiana składu zespołu nie była bez znaczenia dla muzyki naszej grupy, która brzmi teraz nieco inaczej. Można to zauważyć porównując ostatnią płytę Trojcy „Żurawie” z wcześniejszymi nagraniami.

Wydał Pan też swoją solową płytę – „Dziedzictwo zaginionych wsi”.

Ta płyta ukazała się w Holandii, w wydawnictwie PAN Records, w 2000 roku. Zawiera materiał, który zbierałem w latach 1982-2000. W tym czasie często wyjeżdżałem do wsi zagubionych między lasami i jeziorami całej Białorusi. Odwiedzałem ludzi, rozmawiałem z nimi, słuchałem, jak śpiewają. Nasze spotkania nagrywałem, a potem opracowywałem wybrane tematy muzyczne.

Z moich wypraw etnograficznych przywiozłem nie tylko muzykę. Zainteresowało mnie wszystko, czym dawniej żyła wieś – baśni, legendy, zagadki, przysłowia. Udało mi się zebrać ciekawe kolekcje sprzętów gospodarstwa domowego, dawnych ubrań, białoruskich instrumentów wykonanych przez ludowych twórców, masek kolędniczych (np. kozy, niedźwiedzia, śmierci). Przy nagrywaniu płyty, oprócz własnych materiałów, wykorzystałem także nagrania archiwalne Instytutu Sztuki Etnografii i Folkloru Białoruskiej Akademii Nauk i Radiowego Klubu Folklor w Mińsku.

Co jest najbardziej charakterystyczne dla białoruskiej muzyki ludowej, co ją wyróżnia?

Na Białorusi można wydzielić sześć, różniących się od siebie, regionów folklorystycznych. Na kształtowanie się ich ludowych kultur muzycznych bardzo duży wpływ miały sąsiednie grupy narodowościowe – Polska, Ukraina, Rosja, Litwa czy Łotwa. Przemieszanie różnych elementów zaznaczyło się oczywiście także w słownictwie – w pieśniach białoruskich mogą pojawiać się słowa rosyjskie, polskie, ukraińskie.

Białoruskie Polesie   fot.: Agnieszka Kościuk

Dla muzycznego folkloru białoruskiego charakterystyczny jest swobodny, lekki oddech, nawet w połowie słowa pieśni, wyjątkowe metrum i długie nuty (być może dlatego, że śpiewało się na dworze). Na północy kraju przeważa jednogłosowość, na południu – zdecydowanie wielogłosowość (polifoniczność). Pieśń ludowa jest pomiędzy człowiekiem a przyrodą, sprawia, że wszystko współgra ze sobą, tworzy harmonię.

Można na Białorusi odnaleźć wiele tradycyjnych instrumentów ludowych – strunowe, takie jak skrzypce, basetle, bałałajki, cymbały, cytry, liry, gęśle, smyki, są też oczywiście bębny i instrumenty dęte – okaryny, fujarki dwoiste, żalejki (to rodzaj rurki wykonanej z kory brzozowej lub krowiego rogu), są piszczałki z trzciny, ogranki, trąbki z kory brzozowej i inne.

Białoruś jest malowniczym krajem, pełnym lasów, łąk i jezior. Ponad 80 procent ludności mieszka na wsi. Jest kilka ciekawych hipotez, co do powstania samej nazwy tego terenu. Zgodnie z jedną z nich dawno temu wszyscy ludzie w naszym kraju mieli blond włosy i niebieskie oczy, dlatego byli nazywani „blond” lub „białym narodem”. Inna teoria mówi, że nazwa Białoruś pochodzi od białych ubrań noszonych dawniej przez tutejszych ludzi, a jeszcze kolejna, że to biały bocian, zamieszkujący te tereny, dał nazwę kraju. Mówi się też, że gdy Księstwo Rosyjskie było zajęte przez Tatarów, jego wolną część nazywano „białą”.

A poza „białym krajem” – gdzie najczęściej koncertuje Trojca?

Koncertujemy często. Zjeździliśmy już prawie całą Europę, ale najczęściej wyjeżdżamy do Holandii, tam mamy swojego „zagranicznego” menadżera, który dużo mam pomaga, choć wiele rzeczy organizujemy też sami.

Zajmujecie się wyłącznie muzyką białoruską?

B

iałoruska stanowi dla nas główną inspirację, ale inne rytmy oczywiście nie są nam obce. Jak zapewne wielu muzyków, dużo słuchamy różnorodnej muzyki. Wszyscy mamy w swoich kolekcjach płyty z różnych stron świata, które przywozimy z wypraw i wyjazdów na festiwale.

W 1980 roku miałem już nagrania polskich zespołów – Budki Suflera, No To Co, Maryli Rodowicz. Jestem wielkim wielbicielem Czesława Niemena. O, z Niemenem, to bym sobie chciał pośpiewać!

Trojca zachowuje stare białoruskie techniki gardłowego śpiewu, z ciemnym wokalem. Czy swój głos musiał Pan specjalnie ćwiczyć?

Staram się śpiewać tak, jak dawniej śpiewano na wsi. Słuchałem wielu nagrań, tak uważnie, żeby wychwycić każdy szczegół tej techniki. Bardzo dużo pomogły mi przede wszystkim spotkania ze starszymi ludźmi, mieszkającymi na wsi. Oczywiście, jak w przypadku każdego śpiewającego, ważne są też osobiste predyspozycje wokalne. Do śpiewu zachęcili mnie moi rodzice, którzy sami śpiewają teraz w chórze cerkiewnym w mieście Lida niedaleko Grodna.

Od kiedy istnieje Trojca?

Ethno Trio Troitsa - Lublin 2001   fot.: M. Kubiszyn

Po raz pierwszy zagraliśmy, jeszcze w starym składzie, w 1995 roku. Tematy ludowe od zawsze nas interesowały, zależało nam na ich „przywróceniu” do współczesnej kultury. Staraliśmy się zachować pierwotne brzmienie każdego opracowywanego utworu i dodać taką aranżację, by nie naruszyć jego struktury i harmonii. Czasami nie było to łatwe, bo pieśni ludowe wymagają szczególnego podejścia. To, co dawne, zawsze stanowiło dla nas nienaruszalny fundament. Takie podejście do muzyki i kultury ludowej Trojca zachowuje do dziś.

Szybko zaczęliśmy wyjeżdżać z zespołem na zagraniczne festiwale. Ważne były dla nas zwłaszcza koncerty w Holandii w 1996 roku. Pojechaliśmy tam z zamiarem zaprezentowania brzmienia poszczególnych białoruskich instrumentów ludowych i chociaż mieliśmy opracowanych jeszcze niewiele utworów, przyjęto nas tam bardzo ciepło. Po powrocie na Białoruś pracowaliśmy nad kolejnymi pieśniami. Dzięki pomocy Holendrów wydaliśmy naszą pierwszą płytę – „Triotsa”. W nowym składzie powstały nagrania do drugiej – „Żurawie”. Z naszą muzyką mieliśmy okazję wyjeżdżać na duże europejskie festiwale.

Jak powstała nazwa grupy?

Trojca to wiosenne święto prawosławne, z którym zawsze związanych było dużo obrzędów i pieśni. Na Białorusi jest tradycja trzech instrumentów – bębna, cymbałów i skrzypiec, które przygrywały na każdym wiejskim weselu i zabawie. Poza tym w zespole zawsze były trzy osoby. Wcześniejszą nazwę Troitsa zastąpiliśmy po zmianie składu grupy Ethno Trio Troitsą.

Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiała Agnieszka Kościuk