Gadki z Chatki nr 40
paĽdziernik 2002
Recenzje
Pieśni wschodnich sąsiadów Drewo
Agnieszka Matecka - Skrzypek
Drewo to zespół wokalny, założony w 1979 roku w Kijowie przez Jewhena Jefremowa – doktora etnomuzykologii i docenta Narodowej Akademii Muzycznej w Kijowie. Jego obecna działalność jest spełnieniem młodzieńczych marzeń o podróżach, śpiewaniu i badaniach. Grupa w dużej mierze skupia wykształconych muzyków, etnomuzykologów i etnografów, którzy swoją wiedzę i fascynacje postanowili wykorzystać w praktyce, dzieląc się też nimi z innymi. Wystarczy wymienić etnomuzykologa Irynę Klymenko, chórmistrza z wykształcenia Hannę Ochrimczuk czy profesjonalnego skrzypka Serhija Ochrimczuka w równym stopniu wyczulonego na muzykę akademicką, archaiczny folklor, współczesną awangardę, a nawet free jazz. Mimo takiego składu w śpiewie Drewa nie ma dydaktyzmu i „akademickiego” zadęcia, tylko naturalność i profesjonalizm. Na koncertach – a koncertują w Polsce z powodzeniem od ponad 10 lat – są „wyluzowani”, dowcipni, umieją się śmiać ze swoich, nielicznych zresztą, potknięć. Są też pożądanymi pedagogami często prowadzącymi warsztaty wokalne.
Na drugą płytę zespołu pod tytułem „Pieśni z Ukrainy”, która ukazała się parę miesięcy temu w wydawnictwie Koka (pod numerem katalogowym 033CD-8), składają się wykonywane a capella wielogłosowe pieśni ludowe z centralnej i wschodniej Ukrainy. Są to piosenki liryczne i obrzędowe z okolic Połtawy, Równego, Czerkasów i Kijowa, a także dwa utwory zagrane solo na skrzypcach: marsz weselny z Podola i hopak z Wołyńskiego Polesia. (Z kronikarskiego obowiązku trzeba wspomnieć, że pierwszy kompakt Drewa wydany w 1998 roku przez Kokę jest również zatytułowany „Pieśni z Ukrainy” – 028CD3, ale zawiera zupełnie inne utwory). Najpiękniejsze, bo może najbardziej znane i zapadłe w pamięć, są dwie pieśni, które ukazały się na wydanej w 1990 na Ukrainie kasecie „Pisni ukrainskoj zemli”, krążącej od lat wśród fanów folku. Pierwsza – „Spił się kozak, spił się” o rzewnej melodyce i harmonijnym wielogłosie, który wykształcił się na Ukrainie w ciągu ostatnich 2-3 stuleci, charakteryzuje się zasadniczym brzmieniem głosów niższego tembru uzupełnianego przez solowy głos w górnym rejestrze i zespołowo śpiewany głos basowy. Druga – „Maryno, Maryno” – to wspaniały, solowy popis lidera grupy z bogatą ornamentyką indywidualizującą i dramatyzującą śpiew. Słuchając go, na myśl przychodzą wielokrotne ćwiczenia, umożliwiające tak swobodne wykonanie. Ile trzeba trudu, żeby wzięcie oddechu w określonym i zdawałoby się nielogicznym (w połowie słowa „Mary-no”) miejscu stało się naturalne. Specyficzny głos Jefremowa dobrze też słychać w poprzedniej pieśni, jako głos wysoki, głos wyprowadzający (kończący zwrotkę) i w utworze „Oj, ty dębie kędzierzawy” jako zaśpiew (głos rozpoczynający zwrotkę). Równie ciekawe są psalm „Dziwna na tym świecie stała się godzina” i kończąca płytę kolęda „Na syjońskiej górze”, wyróżniające się nieco akademi-ckim brzmieniem, charakterystycznym dla śpiewu cerkiewnego. Do nich najbardziej pasuje kościelny pogłos nagrania, którego dokonano w maju 2000 roku w kościele Nawiedzenia NMP w Warszawie. Niektórym to „katedralne” echo może nie przypaść do gustu, gdyż zamazuje czytelność piosenek i jednoznacznie kojarzy się z muzyką liturgiczną, a nie ludową.
Kompakt opakowany jest w charakterystyczny tekturowy digi-pack, a dla okrasy dodany jest jeszcze w specjalnej kieszonce jaworowy „nosek”, może z Połtawszczyzny? Nie okładka jednak, lecz jej zawartość jest najcenniejsza. Drewo pozostaje klasą samo dla siebie. Jak wszyscy mistrzowie ma swoich naśladowców zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie, ale żaden z nich nie może się równać z pierwowzorem.
|