Gadki z Chatki

Gadki z Chatki nr 96
paĽdziernik 2011
Z tradycji

Zmora
w polskiej demonologii ludowej na podstawie relacji z terenu wschodniego Mazowsza i centralnej Lubelszczyzny

Piotr Lasota

Feliks Czyżewski1 określa zmorę jako zjawę nocną duszącą ludzi, zwierzęta, rośliny; wysysającą krew z ludzi i zwierząt oraz sok z roślin. Zmora znana jest również pod nazwami: gniotek, gnieciuch, mora, mara, kikimora, siodło, siodełko, dusiołek oraz nocnica - która pierwotnie oznaczała inną zjawę, jednak we współczesnych wierzeniach ludowych nastąpiło wymieszanie tych pojęć. Nocnice, nazywane również płaczkami, miały być istotami demonicznymi nękającymi dzieci. Ludowe wyobrażenia o zmorze są wynikiem kontaminacji starosłowiańskich poglądów o duszach starszych kobiet z zachodnioeuropejskim poglądem o czarownicy, która przybrawszy postać kota, myszy, bądź łasicy wysysa krew lub dusi śpiących.

Leonard Pełka2 pisze o zmorze jako o szczególnej postaci półdemonicznej - dusza człowieka żyjącego, wiodąca samoistny tryb życia nocnego w oderwaniu od swej powłoki cielesnej. Postać ta stanowiła swoistą formę ludowej interpretacji pewnych stanów chorobowych niezrozumiałych dla ówczesnej ludności - niestrawność, duszności, bóle głowy, przepicie itp. Mogła przybierać postać antropomorficzną - np. wysokie, chude widmo, o nogach dłuższych niż u zwykłego człowieka. Ciało ma białe, przezroczyste, prześwietla ją światło księżyca. Utożsamiana była również z chudą i kościstą kobietą w białym odzieniu, starą i szpetną babą, bądź bardzo brzydką młodą kobietą, czasami 1opisywana jako dziecko w czerwonej czapeczce na głowie. Potrafi otworzyć każdy zamek, aby dostać się do środka. Mogła przyjmować również postać barana, kota, myszy, ćmy, żaby, wilka, powroza, słomki. Częstokroć zmory były również bezpostaciowe a człowiek odczuwał jedynie duszący go ciężar nie widząc prześladowcy.


Zmory zwierzęce

W świetle relacji do ulubionych ofiar ze świata zwierzęcego nękanych przez zmory należą konie. Powszechnym zwyczajem zmory, a zarazem pozostawianym przez nią śladem, były warkocze zaplecione na grzywach i ogonach końskich, o czym mówią relacje:
Kunie miały warkocze popleciune w stajni, kiedyś tutej we dworze wyprowadziły, to co maju te grzywy, to miały warkocze popleciune takie, a to ogony im poplotły jakoś. [J.L., Daniszów, 2009]
Kunie jak długie grzywy miały [wtedy miały warkocze], bo jak mioł krótku, to tylko potargane. To tyż może nie była zmora, tylko kuń się pocił i się tar, tar i tak się robiło, bo czego teraz tak nima? [Jan L., Daniszów, 2009]
Jo to nie wierze, że zmorów nie było, bo to był normalnie w trzy pasymka upleciuny warkocz, albo takie loki poklecone były. [A. P., Jelonek, 2009]

Zmory oprócz plecenia warkoczy na końskich grzywach i ogonach, mogły również okropnie męczyć zwierze, ujeżdżając je:

To przecież warkocze były popleciune, a to ogun motały, a to upociły tego kunia, bo mordowały go, jeździły na nim w nocy po chliwie. [Jan. L., Daniszów, 2009]
A mój stryjek w Abramowie też, był to bezdzietny bogacz, ogry miał takie do klacz puszczał, to miał tak samo, mówi, że ujeździła mu ta zmora te, te konie w nocy i zasuszała, bo tak jeździła, to takie lustro, miał powieszone w tej stajni [...] I to lustro jak ona weszła zobaczyła się i, i już…[...] ja mówię: "Stryjku takie lustro masz w stajni?". - "A to, córciu, trzeba, bo to zmora dusi konie, ona by mi zajeździła. Tylko trzeba powiesić sobie lustro, ona się zobaczy i ucieknie". [J.W., Wólka Kątna, 2011]

Oskar Kolberg3 określa zmorę jako złe widmo, podaje jednocześnie ciekawą informację, której brak w relacjach - gdy zmora dosiądzie konia, wtedy na jego bokach pozostają znaki, które powstają podczas wspinaczki zjawy na grzbiet koński. Jednym ze sposobów zabezpieczenia zwierząt przed atakiem zmory, było również wieszanie w stajni martwej sroki.

Konie chroniły przed zmorą również rogi baranie lub zabita sowa, zawieszona na zewnętrznej ścianie stajni.4 Odpędzano ją także, stawiając brony obok drzwi obory. Ponadto grzbiet chorego konia nacierano moczem ludzkim, stosowano też kał ludzki, którym kropiono grzywę konia, czasem nacierano go tylko słoną wodą i obcinano grzywę.5

Według ludowego podania, jeśli zmora pochodzi z domu gdzie są trzy siostry, wtedy jedna dusi ludzi, druga drzewa, trzecia dusi bydło, zwierzęta domowe, konie - zaplata im również warkocze, w nocy może je ujeżdżać6.

Niemal analogiczną informacje podaje Leonard Pełka7, z tą tylko różnicą, że trzecia siostra dusi nie tylko drzewa, ale i wodę. Niekiedy dana postać demoniczna nie ograniczała swej działalności tylko do dręczenia zwierząt, lecz stanowiła również synonim wszelkiego rodzaju zaraźliwych chorób wśród zwierząt. Zmory nazywano również błędami, noculami i wiedźmami.


Pochodzenie zmory

[…] To znowu mówili, że jak siedem córek było to siódma zmora była. [Cz.M., Motycz, 2011]
A no jak gdzie było siedem dzieci to, przeważnie jak było dziewczyn siedem, ale ze siódme dziecko, to już była zmora. [K.M., Motycz, 2011]
Jakieś były te zmory gdzie siedym dziewóch było, to siódmo była zmora. [J.L., Daniszów, 2009]
[…] jak, jak to mówią, że, ja nie wiem, czy to prawdziwe, że to była dziewczyna, w której, tam jest sześć dziewczyn to jedna, że przemienia się, że takie…[...] Sześć sióstr, to jedna przemienia się, tak ludzie tam pletli, ale je to nie wierzyłam tego. Jak by się mogła przemienić? [J. W., Wólka Kątna, 2011]
Pojawia się informacja, że zmorą była jedna z siedmiu sióstr w rodzinie, podobną relację podaje również Feliks Czyżewski.8 Przykłady mówiące o siódmej, jak i szóstej córce w rodzinie, która w mniemaniu ludu miała być zmorą, podaje również Leonard Pełka.9

Zmory ludzkie

Zmory oprócz zwierząt napastowały również ludzi, zarówno kobiety jak i mężczyzn. Do domostw podchodziły nocą, zaskakując człowieka podczas snu, przyprawiając go o duszności, powodując uczucie przygniecenia czymś niezwykle ciężkim. Do wnętrza domu dostawały się bardzo łatwo, przyjmując postać np. słomki, ćmy lub komara i prześlizgiwały się nawet dziurką od klucza. Potrafiły również wysysać krew śpiącej ofiary:
A to zmory że ludzi ssały, a to człowiek upocuny wstoł, bo umordowała. […] No były, myśmy tak tego nie przeżywały, ale ojce opowiadały. [J.L., Daniszów, 2009]
Oj, mój mąż mówił, że go dusiła zmora nawet, dusiła go, bo spał. Tu nie było, na tamtym podwórku starym to na przędsze to mówi. Aż ten dach tak się nachylał do, nad krowy. I trzy razy tak się unosiło i z nimi. I mówi, słyszał jak szła, to co, był rozebrany, pasek ten co spodnie opasywał to - "A psik" na, że to kot idzie do niego. "A psik" - tym paskiem się oganiał. A to wie pan, nic tylko jak go przygniotło, to aż się ten strop ugiął i do góry, i znów. No i cóż? Później uciekła jakoś. Jak tam wezwał tam modlitwę jakoś tam "Pod Twoją obronę", albo coś. To też nie bardzo dobre, ale to własny mój mąż opowiadał, że jak był chłopakiem jeszcze. [...] Nie widział po twarzy tylko mocno go przydusiła. [...] On słyszał jak po drabinie szła. I słyszał, i - "A psik", myślał, że to kot tak hyc, hyc leciutko i paskiem tym się oganiał. "A psik, a psik" - rzucał tym paskiem na nio i wraz go przygniotła, przy, przytłopiła go, mówi, i tak, i tak go dusiła. [J. W., Wólka Kątna, 2011]
[…] o tych zmorach, to była prawdziwa prawda była, bo to moja przyjaciółka, już ona nie żyje, też opowiadała, że jej, że jej brata to dusiła i przychodziła też i dusiła go. Tak samo. To jeszcze mówiła, że jeszcze pchała się do buzi do jego tam, językiem go tam, to był on się bojał, później wcale tam spać [nie mógł]. Tak. To był, były jakieś, teraz tam nikt nie mówił o tych zmorach. Jakoś tera przestało być i zmorów nie ma i… [...] teraz może, może zmory to za dużo jest tych przejrzystych rzeczy w mieszkaniu, bo i lustra są i wejdzie się tylko to wszędzie lustra, to może się ona i boi, ta zmora. Ja tak sobie myślę. [J. W., Wólka Kątna, 2011]

Techniki obronne

Ludzie wypracowali różne techniki obronne przed atakiem zmory:
1. Działania mające najczęściej charakter magiczno - praktyczny oraz w pewnym stopniu nawiązujący do reliktów tradycyjnych wierzeń z czasów pogańskich, np.:
- w drugą noc po napadzie zmory należy zmienić miejsce spania,
- należy spalić słomę, na której zmora dusiła człowieka,
- wystrzegać się spania na jęczmiennej słomie,
- należy zasypiać z nogą założoną na drugą nogę,
- wystrzegać się spania na wznak,
- należy zasypiać leżąc na brzuchu,
- należy kłaść do łóżka siekierę lub inny żelazny przedmiot,
- w drugą noc po napaści zmory nie należy kłaść się spać,
- ułożyć się na łóżku odwrotnie.
2. Działania o charakterze magiczno - dewocyjnym, w których wyraźnie dostrzec można wpływ tradycji chrześcijańskiej:
- należy pokropić mieszkanie wodą święconą, a kredą święconą nakreślić trzy krzyżyki przy klamce,
- podczas ataku należy modlić się,
- zasypiając trzeba mieć obrazek św. Benedykta,
- każdego wieczoru odmawiać pacierz,
- należy odbyć bierzmowanie,
- mieć podczas snu wodę święconą,
- okadzić miejsce spania zielem święconym.

W praktyce życia codziennego obydwa kręgi działań wzajemnie się przenikają, dzięki temu ich skuteczność może być większa. Istnieje również pogląd negujący celowość podejmowania jakichkolwiek działań obronnych ze względu na ich bezskuteczność, ponieważ człowiek nie jest w stanie przeciwstawić się siłom nadprzyrodzonym i jest uzależnionym od ich kaprysów10.

Demonologia ludowa jest w fazie zaniku, to jeden z ostatnich momentów w polskiej kulturze, kiedy można zarejestrować jeszcze pewne ślady dawnych wierzeń. Zmieniał się model społeczeństwa wraz z poziomem wykształcenia ludzi, wzrósł poziom społecznej świadomości. Postępuje naukowe poznanie otaczającego nas świata i racjonalizowania go, jego interpretacja nie magiczna, lecz logiczna. W takim świecie zaczyna brakować już miejsca dla zmory, diabła, czarownicy czy innym podobnym postaciom charakterystycznym dla ludowego pojmowania rzeczywistości. Jak słusznie zauważa Halina Pelcowa11, polska wieś zatraca powoli swoją tożsamość. Zrywając z przeszłością, odrywa się od własnego podłoża kulturowego. Odchodzą nie tylko nazwy z zakresu kultury materialnej, pewne wyraziste cechy fonetyczne i morfologiczne, ale także niesamowite wierzenia, obrzędy i zwyczaje.12


Informatorzy:
Jan Lasota - Jan. L., ur. w 1936 r. we wsi Tomaszówka, zamieszkały po ślubie we wsi Daniszów, gmina Lipsko.
Janina Lasota - J.L., ur. w 1933 r. we wsi Daniszów, gmina Lipsko, gdzie mieszka przez całe życie.
Adam Pękała - A.P., zamieszkały we wsi Jelonek, gmina Lipsko.
Janina Woch - J. W., ur. w Abramowie w 1925 r., zamieszkała po ślubie w Wólce Kątnej, gmina Markuszów.
Czesław Maj - Cz.M., ur. się w 1923 r. w Motyczu, gmina Konopnica, gdzie przez całe życie mieszka.
Krystyna Maj - K.M., ur. w 1930 r., w Motyczu, gmina Konopnica, gdzie przez całe życie mieszka.

Przypisy:
1 F. Czyżewski, Ze współczesnej demonologii, [w:] Etnolingwistyka 1, pod red. J. Bartmińskiego, Lublin 1988, s. 133 - 135.
2 Pełka L. J., Polska demonologia ludowa, Warszawa 1987, s. 155 - 157.
3 O. Kolberg, Lud, seria XXI Radomskie, cz. II, Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1888, s. 147.
4 K. Karabowicz, Gusła, przepowiednie i zabobony mieszkańców województwa chełmskiego, "Twórczość Ludowa", 1992, nr 1-2, s. 42.
5 G. Sopylak, Zwyczaje i obrzędy związane z hodowlą zwierząt w Dąbrówce, "Twórczość Ludowa" 1998, nr 2-3, s. 19.
6 F. Czyżewski, op. cit., s. 134 i 135.
7 L. J. Pełka, op. cit., s. 178 i 179.
8 F. Czyżewski, op. cit., s. 134.
9 L.J. Pełka, op. cit, s. 158.
10 L. J. Pełka, op. cit. s. 160 i 161.
11 H. Pelcowa, Przeszłość w językowym obrazie świata współczesnej wsi, [w:] Przeszłość w językowym obrazie świata, pod red. A. Pajdzińskiej i P. Krzyżanowskiego, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1999, s. 253.
12 Tekst artykułu powiązany jest tematycznie i zawiera fragmenty wykorzystane przez autora w pracy magisterskiej pt. Ludowa wizja postrzegania rzeczywistości w świetle historii mówionej, praca obroniona na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2009.